Ubezpieczenie OC zdrożało, ale dla niektórych są też możliwe korzyści

4 kwietnia 2017 | Adam Cynk

Przyczyną drastycznych podwyżek za OC, jakich doświadczyliśmy w 2016 roku, są rosnące koszty ubezpieczycieli związane z likwidacją szkód. Ponadto doszły do tego konsekwencje wojny cenowej, jaka miała miejsce na rynku ubezpieczeń przez kilka ostatnich lat.

Jak informuje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, około jedna trzecia odszkodowań komunikacyjnych wypłaconych w 2016 roku za szkody osobowe dotyczyła wypadków, które zdarzyły się dziesięć lat temu lub więcej. Poszkodowani w tych wypadkach zaczęli dochodzić swoich praw, także na drodze sądowej, co znacząco podniosło wysokość wypłacanych odszkodowań. Ktoś musiał za to w końcu zapłacić i w konsekwencji stawki ubezpieczenia OC dla wielu kierowców poszybowały w górę nawet o kilkadziesiąt procent i stanowią poważną pozycję kosztową, znacznie wyższą niż rok temu. Jednak nie wszyscy odczują podwyżki jednakowo mocno. Niektórzy co prawda zapłacą więcej, ale mogą też liczyć na pewne profity.

Aby znaleźć najlepszą dla siebie ofertę, należy porównać możliwie dużo ubezpieczycieli. Co ważne, swoje poszukiwania powinniśmy rozpocząć nie później, niż 30 dni przed końcem naszego aktualnego ubezpieczenia. W przypadku większości towarzystw możemy liczyć na lepsze warunki, jeśli zdecydujemy się na zawarcie umowy na około miesiąc przed końcem czasu obowiązywania aktualnej polisy. Niektóre z towarzystw premiują dodatkowo zakup polisy przez Internet. Nowością na rynku polskim już wkrótce będzie rodzaj ubezpieczenia, premiujący w trakcie roku bezpieczny i bezwypadkowy styl jazdy. Kierowcy, którzy zdecydują się na takie rozwiązanie, będą jednak musieli zgodzić się na używanie aplikacji, która będzie przekazywać ubezpieczycielowi informacje na temat stylu prowadzenia samochodu. Takie rozwiązanie z pewnością przypadnie do gustu niedzielnym kierowcom, którzy nie spędzają za kółkiem wielu godzin a i ich trasy nie należą do dalekich. Nie wyobrażam sobie jednak obecnie, przy niewystarczająco rozwiniętej sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu oraz sporej ilości fotoradarów i stref pomiaru prędkości aby taki wariant był do zaakceptowania przez przeciętnego polskiego kierowcę. Ale przecież Polak potrafi.

Reklama