Rzeszów i największy w Polsce salon Harley-Davidson. Dzieło marzyciela

25 lutego 2017 | Alina Bosak
Najsłynniejsza z amerykańskich legend Harley-Davidson jest już w Rzeszowie. Salon GOC Harley-Davidson to największy tego typu obiekt w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. – Nie mogło być inaczej, zawsze idę krok dalej niż inni – mówi Stanisław Myszkowski, twórca marki Game Over Cycles, który z Lisich Jam pod Lubaczowem wysyła w świat niezwykłe customowe motocykle, a teraz postawił w Rzeszowie salon Harley-Davidson – jak orzekli goście specjalnej imprezy otwarcia – miejsce, które już w tym momencie staje się kultowe.Separator stron

Największy w Polsce salon Harley-Davidson stanął przy ul. Ludwika Chmury w Rzeszowie. To, co firma Game Over Cycles Stanisława Myszkowskiego prezentowała na wizualizacjach, w realu wygląda jeszcze lepiej. Stalowy, jakby pokryty rdzą potężny pylon zrobił wrażenie na wszystkich, którzy w piątek, 24 lutego br., zostali zaproszeni na specjalne otwarcie. Popychając masywne, wysokie jak w katedrze drzwi mieli już okazję poczuć to, co będzie udziałem wszystkich zainteresowanych, kiedy 6 marca salon zostanie otwarty dla klientów. W piątek wieczorem było tu naprawdę tłoczno, a atmosfera jak w dobrej rodzinie. Staszek może i zmęczony, bo końcówka przygotowań salonu GOC Harley-Davidson do otwarcia była co najmniej intensywna, ale uśmiechnięty, na adrenalinie, nasłuchał się tego dnia setek komplementów. Od „garniturów” i VIPów, ale przede wszystkim motocyklistów, którzy orzekli, że to miejsce już staje się kultowe.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 31370_IMG_9772-847x450.jpg

– Jestem szczęśliwy i dumny – nie krył bohater wieczoru. –  Strasznie się cieszę, że wszyscy, których zaprosiłem na to specjalne otwarcie, potwierdzili obecność i z tego, co widzę, 95 proc. tych ludzi przyjechało. Są tu goście ze Szwecji, Niemiec, Anglii. Słychać różne języki. To jest niesamowite. Zaczyna się tu coś niezwykłego. 
 
Niezwykłego, ponieważ założyciel GOC chce, aby właśnie salon w Rzeszowie jak magnes przyciągał wielbicieli Harleya-Davidsona i stał się równie kultowy, jak ta marka. – Znam Stasia od wielu lat i mogę powiedzieć, że to, co sobie wymarzy, realizuje. O pomyśle na salon Harley-Davidson opowiadał mi rok temu, a dziś jesteśmy w realnym budynku, realnym miejscu. Za chwilę będzie tu można kupować motocykle. Jestem bardzo dumna, że jego charyzma, wizjonerstwo i dobra energia nam się udziela. Cieszę się, że mogę brać w tym udział – mówiła Edyta Walczyk, a Jolanta Kaźmierczyk, rzeszowska radna, która też pochodzi z tych samych stron, co twórca GOC, dodaje: – Jestem pod wrażeniem zdolności artystycznych i manualnych Stanisława Myszkowskiego. Też myślę, że będzie to kultowe miejsce, do którego przychodzić będą ludzie z różnych stron, z Polski i Ukrainy, motocykliści i rodziny z dziećmi. Jest tu niezwykły klimat.
 
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 31343_IMG_9509-847x450.jpg
 
Firma GOC powstał w 2012 roku. I w ciągu zaledwie 4 lat wbiła się ze swoimi motocyklami na okładki magazynów całego świata. Jej specjalnością są customowe maszyny, w tym tak niezwykłe jak wytatuowany Recydywista, diaboliczny Behemoth Bike, czy Hard Rock Cafe – cudo, które porównać się da z instrumentem. Uwaga! Wszystkie można obejrzeć w rzeszowskim salonie, który podzielony jest na dwie części – jedna dedykowana motocyklom Harley-Davidson, druga – customom Game Over Cycles. Ta druga marka i jej właściciel też już stają się legendą. Życiorys Staszka świetnie do tego się nadaje – chłopak z małej wioski dzięki pracy własnych rąk, talentowi i wyobraźni wyrósł na podziwianego w  branży twórcę motocykli. W tej historii są takie smaczki jak Staszek, jeszcze w brzuchu mamy, pędzący do szpitala na motorynce (jego ojciec tylko tym sposobem mógł zawieźć rodzącą żonę na porodówkę), czy miłość od pierwszego wejrzenia do zdjęcia motocykla Harley-Davidson znalezionego w „Świecie Młodych”. Teraz to zdjęcia jego customów zdobią okładki czasopism na całym świecie – o czym przypomina w salonie specjalna „ściana płaczu”, jak nazwała ją ekipa GOC Harley-Davidson, wyklejona tymi publikacjami. Na ścianie obok jest świetny rysunek – symbol tego miejsca – nazwy GOC, Harley-Davidson i Poland na tle słynnego rzeszowskiego pomnika – miasto powinno za tę promocję Myszkowskiemu podziękować.
 
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 31325_IMG_9439-847x450.jpg
 
Cały salon jest customem. Wszystko zostało w nim starannie wystylizowane – od lamp, schodów, przez krzesła i kaloryfery. Nawet dziurki w ażurowych ścianach z metalu to tysiące razy powtórzone literki GOC i krzyż kawalerski z herbu Rzeszowa. Wystrój jest dziełem rąk ekipy GOC. – Te wnętrza i pylon na zewnątrz wykuliśmy z 25 ton stali – mówi Staszek. – Ale to nie tylko stal, jest tu też mnóstwo serca, które w ten salon włożyliśmy. Od listopada nie zbudowaliśmy w GOC żadnego motocykla, zajęliśmy się budowaniem mebli – klatek schodowych, krzeseł, barierek. Może wejdziemy w inną branżę – żartuje twórca customów. – A na serio, do motocykli wracamy od przyszłego tygodnia. Dwa projekty są bardzo ciekawe. Nie mogę jeszcze powiedzieć jakie, ale do końca roku wszystko się wyjaśni.
 
 
 
Od pomysłu do budowy salonu upłynęło półtora roku. – Rozmowa z Harleyem-Davidsonem trwała kilka miesięcy. Postawienie salonu w tym miejscu – osiem miesięcy. Nie od razu zdradzałem, że będzie to największy salon Harley-Davidson w tej części Europy, bo lubię zaskakiwać, ale wiadomo, że jak GOC coś robi, to zawsze tak, by podnieść poprzeczkę i tak samo jest tym razem – mówi Myszkowski. – Dla klientów otwieramy salon 6 marca, można przyjść, pozwiedzać i zamówić harleya. W tym momencie mamy już na miejscu 13 motocykli Harley-Davidson. W marcu dojedzie jeszcze około 3 motocykli. Jak się trochę ociepli zrobimy jeszcze otwarcie dla klientów z koncertem. Chcemy, by mogli przyjechać motocyklami. 
 
Planów jest mnóstwo. – Jak zawsze, ale nic nie mogę powiedzieć – śmieje się Myszkowski. – Chyba tylko tyle, że nikt kto będzie nas obserwował, nie zawiedzie się. Poprzeczkę stawiamy wysoko. Następny projekt znów ją podnosi.
 
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 31332_IMG_9476-847x450.jpg
 
– Miasto jest dumne, że Stanisław Myszkowski wybrał Rzeszów na siedzibę salonu GOC Harley-Davidson. Ta marka i człowiek, który ją tworzy będą nas promować na całym świecie – mówi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa. – Patrząc na  człowieka, który ma tak ogromne serce do tego, co robi, jest przy tym kreatywny i mądry, myślę, że doczekamy się niejednej niespodzianki.
 
Słowa wyobraźnia, kreatywność i pasja w odniesieniu do Staszka tego wieczoru podkreślało wiele osób, z prowadzącym oficjalną część Tomkiem Dryłą, dziennikarzem NC+ na czele. I chyba tylko wiceprezydent Gutkowski nazwał go „Prezesem”. – Nazywali mnie „Dziadek”, a teraz będę Prezes. Jakoś się przyzwyczaję – żartował właściciel GOC. Człowiek, który prócz pasji i wyobraźni ma też niezaprzeczalny talent do biznesu, a marketingu i promocji mógłby się od niego uczyć niejeden dyrektor. Pod wrażeniem rozmachu rzeszowskiej inwestycji byli zresztą także przedstawiciele Harley-Davidson. 
 
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 31390_IMG_9668-847x450.jpg
 
– Salon w Rzeszowie jest największym w Polsce i największym w Europie środkowo-wschodniej – potwierdza Marcin Posłuszny, menedżer Harley-Davidson Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, który przyjechał na piątkowe otwarcie salonu w Rzeszowie. Na imprezie gościł też Bob Peurcil, dyrektor generalny Harley-Davidson na Europę. – Budowę zaproponował Staszek, właściciel firmy Game Over Cycles. Po tym, jaki nam przedstawił biznesplan, nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko udzielić mu naszego błogosławieństwa – mówi Posłuszny i dodaje: – Zostanie oficjalnym dealerem marki Harley-Davidson nie jest łatwe. Wbrew pozorom, wcale nie chodzi o pieniądze. Najważniejsza jest pasja, zrozumienie marki i idei, która stoi za jej istnieniem, a także świadomość funkcjonowania biznesu motocyklowego i automotive.
 
Rocznie około 600-700 osób kupuje w Polsce nowego harleya. – I od 5-6 lat ta liczba rośnie, mamy co roku wzrost na poziomie 10-15 procent – mówi Marcin Posłuszny. – Wydaje się, że ten potencjał wciąż wzrasta. Czego spodziewam się po salonie w Rzeszowie? Biorąc pod uwagę, że nikt nie powiedział Staszkowi, że jest takie słowo, jak „niemożliwe”, jestem absolutnie przekonany, że w jego wykonaniu wszystko jest możliwe.

Foto. Tadeusz Poźniak

Reklama